sobota, 27 listopada 2010
and his permanent adress - Cherai Beach 16.11
Moze nie tak do konca wyobrazalm sobie rajska plaze, ale jednak cos w tym bylo. Moze fakt, ze to moja pierwsz kapiel prawie w oceanie, co prawda bylo to morze arabskie, ale kto wie, gdzie jest dokladnie granica miedzy oceanem a morzem. Pogoda, przynajmniej przez pol dnia byla nisamowita, wiec pierwszy raz w Indiach zostalam poparzona przez slonce. A drugie pol dnia spedzilysmy w knajpie popijajac zimne piwko. Czego chciec wiecej. Moze tylko tego, zeby deszcze nie padal. Ale coz zrobic w koncu mamy srodek pory deszczowej, a deszcz pewnie jest lepszy niz slonce, ktore prazy niemilosiernie od rana do nocy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz