czwartek, 8 lipca 2010

Amsterdam - tym razem w realu

No i w końcu udało mi się dotrzeć do Amsterdamu i spędzić w nim trochę więcej czasu. Miałam ogromną chęć zwiedzenia dzielnicy czerwonych latarni po zmroku, ale niestety nie było mi to dane. Jest prawie 23, a za oknem wciąż zmroku nie widać, no może widać, ale niewiele. Zjadłam Majkelowe ciasteczka - rewelacyjne. Postanowiłam też spróbować narodowej potrawy Holendrów - frytek, powinny być z majonezem, ja odważyłam się tylko na ketchup.

Odnalazłam dziś też pewien sklep, a w nim moją wymarzoną sukienkę. Jeżeli ktoś mógłby mi dać euro lub też kilka lub też kilkanaście będę bardzo zobowiązana, szczególnie za tą ostatnią opcję. Kontakt na maila - podam numer konta do zrobienia przelewu.

EURO DO EURO I BĘDZIE BERŁO...

1 komentarz:

  1. Jestem sławny...piszą o Majkelu w internecie. Doktoraty OK. Do października mam przeczytać książeczkę DNA Repair and mutagenesis...1000 str. Heh. Pochwalę się...wsunąłem 5 gofrów z Twojej maszynki:) Będę tu wpadał, w końcu o mnie piszą. Pozdro.

    OdpowiedzUsuń