Dzisiejszy spacer zakończył się w jednym z najbardziej niezwykłych miejsc Amsterdamu. Wczoraj spacerując zobaczyłam resztki zamykającego się targu ze wszystkim, więc dziś postanowiłam zbadać sprawę, kiedy jeszcze cokolwiek można tam było kupić. Okazało się, że jest to sam środek muzułmańskiej dzielnicy, a tym samym muzułmański targ. Ludzie wszystkich nacji, rzeczy, które można było kupić niesamowite, był na przykład wielki sklep z najróżniejszymi materiałami na sari,. sklepy ze spodniami - alladynami, indyjskimi koszulami i wszystkim co tylko można sobie wymarzyć. Po przejrzeniu wszystkich możliwych pierdół i podjęciu decyzji "to na pewno kupię po wypłacie" poszłam zwiedzić kolejne muzeum. Nie za bardzo mam pomysł jak jego nazwę przetłumaczyć na polski, ale jest to najfajniejsze muzeum jakie w życiu widziałam. Chyba najlepiej pasowała by nazwa muzeum egzotyczne, chodząc po kolejnych piętrach odwiedza się różne kraje i kultury, jest bollywoodzkie kino, można posłuchać jak grają bhutańskie instrumenty, jest wielka wystawa związana z mundialem, no i coś co pokochałam najbardziej - opowiadanie historii. Na pierwszym piętrze jest ogromna część poświęcona bajkom podróżniczym. Pierwsza znich jest wyświetlana na suficie, a oglądający leży na ogromnym łózko - poduszce. Kolejna na wygodnych fotelach z umieszczonym wysoko podnóżkiem, kolejna bajka to teatr cieni i tak dalej. Miejsce cudowne, niestety wpadłam tam niedługo przed zamknięciem, więc już zastanawiam się, kiedy udać się na kolejną - tym razem całodzienna wizytę.
A teraz pożeramy ananasy - Wiola, niania, która pracuje tu na stałe wyjeżdża w niedziele, więc z muzułmańskiego targu przytargałam dwa ogromne ananasy na wieczorną ucztę przy winku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz