Dla niewtajemniczonych krótkie wyjaśnienie na początek: plac Dam to miejsce gdzie znajduje się Pałac Królewski, damn - to po angielsku cholera. Dlaczego tak? Poczytajcie.
Dzisiejszego offa po dostatecznym odespaniu wczorajszej imprezy postanowiłam spożytkować na zakupy. oczywiście przed wyjazdem obiecałam sobie, że będę oszczędzać i nie wydawać pieniędzy na bzdury. Chciałam tylko kupić szorty i sojowe jedzenie dla mojej siostry - czy wiecie, że można tu kupić nie tylko sojowy majonez lub jeśli ktoś woli ryżowy, ale także bitą śmietanę sojową w spraju oraz białą czekoladę sojową lub z mleka ryżowego? Jednak każdy kto zna mnie trochę lepiej niż ja siebie samą wiedział, że oszczędzanie szybko się skończy. Ruszyłam, więc trochę kartę kredytową i kupiłam spódnicę, a potem jeszcze crocsy, bo przecież nie mam klapek na plaże, a 10 euro za takie buty to naprawdę niewiele. Siostrze na kupiłam wszystkiego sojowego i zostawiłam sobie 5 euro na czarną godzinę.
Sklepowa ulica w Amsterdamie jest przecięta w połowie placem Dam. Pierwszy raz kiedy tam byłam w ogóle nie zorientowałam się, gdzie jestem. Dopiero po odczytaniu 3 tabliczek jasno stwierdzających, że znajduję się na placu Dam uwierzyłam. Pałac ogólnie jest brzydki, teraz jednak znajduje się w remoncie i jest cały zasłonięty rusztowaniami, więc wygląda trochę lepiej. Reasumując, biorąc pod uwagę nawet moją wielką miłość do miasta Amsterdamu, mając do wyboru moje warszawskie mieszkanko i Pałac Królewski wybieram Warszawę. Plac Dam powinien być najbardziej reprezentacyjnym miejscem w stolicy, więc sporo się tam dzieje. Dzisiaj na obszarze mniej więcej wielkości warszawskiego rynku spokojnie stali obok siebie Batman, Spiderman, Goryl oraz dwa trupy. A dzieciaki chodziły od jednego do drugiego i pstrykały sobie fotki. Poza popisami żonglerki, jeżdżenia na monocyklu, robienia z siebie idioty, klaskanie uszami i innymi atrakcjami można było też spotkać dwie nawiedzone panie chodzące w tą i z powrotem z plakatami Jezus Alleluja i pięknie nucące takąż piosenkę. Potem pojawiła się grupa turystów, sądzę, że niemieckich, bo było tam dużo Turków i starych ludzi. Polskich emerytów nie stać na wakacje w Amsterdamie. Przeniosłam się, więc w miejsce bardziej odpowiadające moim zainteresowaniom w okolicach muzeów i wygrzewałam się na słońcu przy basenie.
A teraz... Dopiero co przyjechałam, a już się pakuję. Jutro nad morze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz