wtorek, 6 lipca 2010

i co jeszcze...

Po kaszlu, katarze spuchniętym gardle, przyszedł czas na kolejny etap wymiany zarazków polsko - amsterdamskiej tzn. zapalenie spojówek. Dlatego też wczoraj nie pisałam, bo nic nie widziałam. Także teambuilding odbywający się w moim organizmie działa jak należy :). Może nawet narodzą się małe polsko - holenderskie wiruski? Na szczęście moja niezawodna rodzinka poczęstowała mnie kroplami z antybiotykiem, więc WIDZĘ.

Aby po świętować moją widoczność wybrałam się dziś na zakupy, czy też raczej oglądanie sklepów. W sklepach nic nie ma w przecenie, a jak jest to nie ma przeceny. Tak czy inaczej wychodzi na to, że nie ma nic co mogłabym lub też chciałabym kupić. Tyle, idę oglądać mecz Holandia - coś tam. Jak wygrają może będę miała kolejnego offa pod warunkiem, że dzieci docenią wysiłek sowich rodaków:).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz