niedziela, 18 lipca 2010

nowomowa

Znajomość angielskiego, a dokładnie jego rozumienie, w bliźniaczy dialekcie idzie mi coraz lepiej. Oczywiście standardowe "nie Kamila", które towarzyszy zawsze i wszędzie, nieważne czy Kamila jest w pobliżu czy też nie, nieważne, czy chce im dać czekoladę czy nakarmić szpinakiem "nie Kamila" jest nam nieodłączne. Chyba, że w pobliżu nie ma rodziców, wtedy też mogę zmienić bliźniakom pieluchę, ubrać ich, a nawet przytulić. Także dzisiaj wysłałam mamę na górę, a tata, gdy wrócił z czyszczenia samochodu... no cóż, jemu też bardzo grzecznie po angielsku powiedziałam, że ma natychmiast iść na górę. Niestety nie dał się odesłać piętro wyżej, więc "nie Kamila"zaczęło się od początku. Z Gimblettami żyć nie umierać. Pan Jonathan znalazł mi wolontariat w Indiach, trochę mi nie do końca odpowiadały warunki, ale jest bardzo zaangażowany w wysłanie mnie na zachód, więc sam zaproponował, że będzie wypytywać i szukać czegoś dla mnie. Kochani ludzie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz