środa, 13 października 2010

Mam na imie Kamila i jestem zakupoholikiem - Delhi 12.10

Misja wykonana. Po wielu trudach, walkach z rikszarzami, metrem, sloncem i w ogole wszystkim dotarlam do najprawdziwszego w swiecie centrum handlowego. Takiego gdzie jest La Senza, Mango, a nawet Promod. Gdzie wszystko e czyste i nie trzaba co chwile myc rak. Gdzie mozna kupic jasny puder, bo te sprzedawane w tutjeszych drogeriach sa za ciemne itd, itd. Generalnie wszystko to czego rozpuszczone dziecko z Europy potrzebuje do szczescia.

Dzisiaj zjadlam swoje pierwsze w Indiach lody - Haagen Danzsy, wypilam kawe, a na deser bylo browni. Nie pytajcie mnie o ceny, bo jak kiedys zadzownie zrozpaczona do mamy, ze mi zabraklo pieniedzy to mi pewnie wypomni moja rozrzutnosc, wiec to ile kosztowalo pomine milczeniem.

To nie jedyne wrazenia dnia dzisiejszego, akurat kiedy przebywalam w srodku ktos wymyslil, ze bedzie robil cwiczenia antyterrorystyczne czy jakies tam inne. Wiec pomiedzy jednym ea drugim zostalam wyproszona na dwor. Mozna, wiec powiedziec, ze swoj pierwszy zamach w Indiach przezylam i calkiem niezle sie po nim czuje.

Ze wzgledu na Commonwealt Games wszyscy Delhijczycy powariowali. Zeby wejsc d metra trzeba stac w kilometrowej kolejce do bramki (na szczescie dla kobiet jest osobne wejscie i tam sie nie czeka). Nasteopnie torbe wrzuca sie do skanera - niczym na lotnisku i tak za kazdym razem, kiedy czlowiek chce wejsc stacje. Dokladnie to samo dzialo sie, kiedy chcialam wejsc do cetrum handlowego - przy kazdych drzwiach sprawdzaja torebki i sa bramki.

W metrze, ale tez i w najbardziej turytycznych miejscach miasta stoja smieszni panowie policjanci z jeszcze smieszniejszymi pistoletami. Schowani sa za takim ni bunkrem ulozonym z workow z paisekim. Wrazenie niesamowite. NIestety nie mozna robic zdjec, bo chetnie bym sobie na pamiatke zrobila :).

W okolicach galeri zaobserwowalam kolejna niesamowita rzecz - sa chodniki. NIdosyc, ze w ogole a to sa jeszcze czyste. Oczywiscie jakies sie odejdzie 5 krokow dalej czyste byc przestaja a za nastepne 5 w ogole ich nie, ale to nie istotne.

Na koniec wybralam sie jeszcze metrem na przedmiscia Delhi liczac na jakies niesamowite szokujace przezycia. Kilka kilometrow od centrum miasto przybiera zupelnie inna twarz - normalna, erpejska. yglada zupelnie jak Warszawa.

Dzis mialam wiec troche domu dko od domu. Wieczor zakonczylam z dziewczynami w restauracji pod golym niebem z najlepszym czosnkowym nanem jaki do tej pory jadlam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz